Przyjemnie o urodzie, pielęgnacji, makijażu i podróżach :)
Happy New Year 2014!
Pobierz link
Facebook
Twitter
Pinterest
E-mail
Inne aplikacje
-
Hej! Stary rok już się kończy. Przed nami niesamowita noc z mnóstwem atrakcji. Życzę Wam zatem udanej zabawy w gronie rodziny i przyjaciół. Niech ten Nowy Rok będzie lepszy niż 2013. Wszystkiego najlepszego!
Hej! Dziś w końcu publikuję od dawna zapowiadaną recenzję systemu wybielającego Blanx White Shock. Jak wspominałam w jednym z postów zakupowych, kupiłam ten produkt ok. połowy sierpnia i stosowałam w sumie przez ok. miesiąc. W opakowaniu znajdziemy pastę reagującą ze światłem - lampa LED BITE. Producent zaleca stosowanie pasty 3 razy dziennie. Po każdym szczotkowaniu zębów, nakładamy na nie lampę i trzymamy ją w ustach przez co najmniej 1 min. Pasta ma pojemność 30 ml więc, żeby przedłużyć efekt kupiłam też drugą tubkę - 50 ml, która miała specjalną zakrętkę z lampą - akceleratorem. Pasta przechodzi przez to światło przy wyciskaniu jej na szczoteczkę i niby w ten sposób ma być aktywowana. Oprócz reagowania na składniki zawarte w paście, światło ma za zadanie także usunąć bakterie ze szczoteczki. Jest to produkt włoski, a producent często przypomina, że im więcej światła pada na pastę, szczoteczkę, czy zęby, tym działanie wybielające jest intensywniejsze. Słowo od producenta: &
Hej! Jak wspominałam w jednym z ostatnich postów, w którym przedstawiłam Wam moje wrażenia z używania kosmetyków jednej z włoskich firm kosmetycznych - Deborah Milano , dziś przedstawię Wam kolejną włoską markę. Tym razem będę pisać o Mulac Cosmetics. Jest to firma założona w kwietniu 2014 r. przez włoską influencerkę urodową, Cindy, która dzieliła się swoimi umiejętościami na filmach. Jej misją było stworzenie produktów wysokiej jakości, takich, dzięki którym każda kobieta mogłaby się przeobrazić i wyrazić za pomocą makijażu. Brzmi donośnie, ale wiadomo, że podobną filozofię ma chyba każda marka kosmetyczna, więc nie ma się co nad tym za bardzo rozwodzić. Przechodząc do rzeczy, firmę Mulac poznałam kiedyś na filmach na YouTube pewnej włoskiej MUA. Ostatnio przeglądając Instagrama, wyskoczyły mi zdjęcia makijażu, do którego wykorzystano te produkty i sobie o tej marce trochę przypomniałam. Akurat przez cały styczeń była promocja -40%, więc postanowiłam wypróbować kilka kosmetyk
Hej! Dziś przychodzę do Was z krótką recenzją tegorocznego kalendarza adwentowego z Makeup Revolution. Mam nadzieję, że z chęcią zerkniecie na dalszą część posta. Zapraszam :) Zacznę od tego, że jest to mój pierwszy tego typu kalendarz. Chociaż kilka lat temu sprezentowałam sobie kalendarz z Nuxe, ale miał tylko 10 okienek, więc tak naprawdę go nie liczę. Kalendarz zamówiłam na stronie drogerii internetowej Horex. Kosztował, o ile dobrze pamiętam, ok. 140 zł. W ładnym beżowo-złotym opakowaniu znalazłam 25 produktów marki. Wśród nich były: - 6 pomadek 3,2 g (cena każdej z nich to ok 4 zł) - 2 prasowane rozświetlacze 5 g (podobne produkty tylko, że w wersji 10 g kosztują ok 13 zł, więc powiedzmy, że każdy jest wart ok 6,50 zł) - balsam przeciw świeceniu się skóry 1,5 g (wersję 5 g można kupić za 25 zł, więc tu wartość wyliczam na 7,50 zł) - 4 pędzle do makijażu w wersji turystycznej - 2 wypiekane rozświetlacze 2 g (niestety nie znalazłam ceny tego produktu, ale
Komentarze
Prześlij komentarz