Recenzja - Himalaya Fresh Start Oil Clear Face Wash

 Hejka! Od jakiegoś czasu do drugiego etapu mycia twarzy stosuję żel do mycia twarzy z drobinkami Fresh Start Oil Clear Face Wash Lemon marki Himalaya. Dziś Was trochę o nim opowiem.


Jest to już drugie moje opakowanie. Wcześniej używałam jagodowego, obecnie mam cytrynowy.

Trochę faktów i moja opinia
☀️ Skład co prawda do najlepszych nie należy, bo znajdziemy tu np. Lauryl sulfate, phenoxyetanol, kilka PEG-ów, kilka kompozycji zapachowych, dosyć wysoko w składzie jest parfum, ale mojej cerze to nie przeszkadza, nie zauważyłam żadnego podrażnienia ani innych skutków ubocznych stosowania tego żelu
☀️ Jest to odtłuszczający żel do mycia twarzy i zawiera naturalne drobinki (chociaż nie wiem co to jest), które naprawdę bardzo delikatnie peelingują skórę. Dzięki temu jest ona gładka, miękka i przyjemna w dotyku a do tego dobrze oczyszczona i odświeżona 
☀️ Są tu ekstrakty z cytryny i agrestu
☀️ Niby jest to żel cytrynowy, ale zapach ma mało cytrynowy. Owszem jest świeży i całkiem przyjemny, ale do cytryny trudno go porównać. Jest też nieco chemiczny
☀️ Pojemność 100 ml, ale jest dosyć wydajny, bo na jedno mycie wystarczy ilość przypominająca ziarno grochu. Większą ilość po prostu trudno spłukać
☀️ Cena - ok 10 zł
☀️ Dostępność - kiedyś były w Rossmannie, ale od dawna ich tam już nie widziałam, więc chyba pozostają tylko drogerie internetowe

Podsumowując, u mnie całkiem nieźle się sprawdził i jeśli nie masz wrażliwej cery i trochę chemii nie działa na Ciebie negatywnie to mogę ten żel spokojnie polecić. Fanki naturalnej pielęgnacji raczej nie będą zadowolone.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja - Blanx White Shock

Włoskie kosmetyki marki Mulac

Kalendarz adwentowy Makeup Revolution - podsumowanie