Kalendarz adwentowy Makeup Revolution - podsumowanie

Hej! Dziś przychodzę do Was z krótką recenzją tegorocznego kalendarza adwentowego z Makeup Revolution. Mam nadzieję, że z chęcią zerkniecie na dalszą część posta. Zapraszam :)

Zacznę od tego, że jest to mój pierwszy tego typu kalendarz. Chociaż kilka lat temu sprezentowałam sobie kalendarz z Nuxe, ale miał tylko 10 okienek, więc tak naprawdę go nie liczę.


Kalendarz zamówiłam na stronie drogerii internetowej Horex. Kosztował, o ile dobrze pamiętam, ok. 140 zł. W ładnym beżowo-złotym opakowaniu znalazłam 25 produktów marki. Wśród nich były:
- 6 pomadek 3,2 g (cena każdej z nich to ok 4 zł)
- 2 prasowane rozświetlacze 5 g (podobne produkty tylko, że w wersji 10 g kosztują ok 13 zł, więc powiedzmy, że każdy jest wart ok 6,50 zł)
- balsam przeciw świeceniu się skóry 1,5 g (wersję 5 g można kupić za 25 zł, więc tu wartość wyliczam na 7,50 zł)
- 4 pędzle do makijażu w wersji turystycznej 
- 2 wypiekane rozświetlacze 2 g (niestety nie znalazłam ceny tego produktu, ale powiedzmy, że kosztują tyle co te prasowane, czyli 6,50 zł) 
- 2 błyszczyki 10 ml (każdy po 5,50 zł)
- wypiekany bronzer 5 g (13 g znalazłam w cenie 20 zł, więc tu naliczam 7,70 zł)
- baza pod cienie 2,5 ml (nie znalazłam odpowiednika, ale inne bazy kosztują ok 14 zł za 5 ml, więc tu naliczam 7 zł)
- mini paletka cieni do oczu (zawiera 7 matowych cieni w neutralnej kolorystyce) 7 x 0,85 g (tu również trudno znaleźć odpowiednik, ale jeśli przyjąć, że paletka cieni Iconic z 12 cieniami, których jest nieco więcej niż po 0,85 g każdy, kosztuje ok 23 zł, to tu mogę naliczyć 10 zł) 
- 2 rozświetlacze w kremie 1,8 g (6,5 g ksztuje 25 zł, więc ten produkt z kalendarza wyceniam na 7 zł) 
- lusterko
- płynny rozświetlacz 2,5 ml (18 ml można kupić za ok. 30 zł, więc ten wyceniam na 4,15 zł)
- paletę cieni Reloaded Authority (zawiera 15 cieni, w tym 6 cieni matowych, w kolorystyce neutralnej) 15 x 0,93 g (nie znalazłam w sklepach tej wersji, natomiast wersję Division można kupić w cenie ok 20 zł).

Postanowiłam otwierać jedno okienko dziennie aż do Bożego Narodzenia. I udało mi się tego założenia trzymać przez prawie 2 tygodnie. Ok. 13 grudnia, gdy niemalże kilka dni z rzędu otworzyłam i znalazłam w okienku kolejną pomadkę, stwierdziłam, że otwieram resztę. 

Jeśli chodzi o całość kalendarza, to faktycznie można być z tych produktów zadowolonych, jednak jak przed chwilą wspomniałam, kilka pomadek, czy rozświetlaczy kilka dni z rzędu to chyba lekka przesada. Powinni jakoś lepiej to rozlplanować i wymieszać te produkty. Najbardziej się zawiodłam, gdy pod jednym okienkiem zobaczyłam lusterko... I to takie zwykłe lusterko, ani nie składane, nie ma części powiekszającej... Mam w torebce o wiele lepsze lusterko i takie coś naprawdę nie jest mi do niczego potrzebne. Dobrze, że przynajmniej cienie do oczu są w neutralnej tonacji, to przynajmniej każdemu pasują. Pomadki natomiast są w odcieniach różu i czerwieni. Brakuje mi trochę nudziakowego koloru. 


Podsumowując jeszcze wartość kalendarza - trudno mi wycenić pędzle i lusterko, wartości pozostałych kosmetyków też są orientacyjne. Podliczając jednak te kwoty wyszło mi, że kalendarz jest warty 131,35 zł plus lusterko plus pędzelki. Więc powiedzmy, że te 140 zł to jest adekwatna cena do wartości produktów, jakie znajdziemy w kalendarzu. Ogólnie rzecz biorąc, nie jest źle, natomiast kilka rzeczy można by poprawić. Będę musiała się jednak zastanowić, czy kupować taki kalendarz w kolejnym roku.  

A Wy miałyście w tym roku jakiś kalendarz adwentowy? Jesteście z niego zadowolone? Dajcie znać w komentarzach.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja - Blanx White Shock

Recenzja - Vichy Liftactiv Collagen Specialist