Recenzja - White Flower's Błoto z Morza Martwego

Hej! O tym produkcie pisałam wstępnie w poście o majowych i czerwcowych zakupach kosmetycznych. Minęło już trochę czasu odkąd mam ten produkt i udało mi się go trochę potestować, więc postanowiłam wreszcie napisać jego recenzję. Produkt, o którym mowa to White Flower, Błoto z Morza Martwego - maska na twarz i całe ciało do każdego rodzaju cery. Można go kupić w Rossmannie w cenie: 19,90 zł / 500 g. 

Opis z opakowania:
"Oryginalne błoto z Morza Martwego, pozyskane ręcznie, poddane procesowi suszenia na słońcu. Zachowuje wszystkie właściwości błota mokrego. Po otwarciu zawartość opakowania możesz zużywać stopniowo, przez dłuższy okres czasu.
Skład: 100% błoto z Morza Martwego.
Maska błotna z Morza Martwego:
- regeneruje, pielęgnuje i odżywia skórę,
- oczyszcza i wygładza, pozostawiając skórę świeżą, matową i nawilżoną;
- pobudza krążenie krwi i metabolizm skórny
- jest szeroko stosowana w ośrodkach SPA do zabiegów antycellulitowych i przeciw rozstępom
- pozwala usunąć zmęczenie fizyczne i psychiczne
- może być ważnym uzupełnieniem w terapii trądziku, łuszczycy, atopowego zapalenia skóry, egzem czy łojotoku."
Moja opinia:
Błoto nakładam zarówno na twarz, jak i na uda i pośladki (czyli miejsca, w których występuje cellulit). Na jeden zabieg zużywam z reguły ok. 5-6 łyżek błota i ok. pół łyżki - łyżki wody. Nakładam i czekam aż zaschnie. Po spłukaniu skóra jest widocznie oczyszczona, zmatowiona, gładsza a na udach lekko ujędrniona. Przez moment skóra jest zaczerwieniona i może czasem piec, ale jest to objaw chwilowy i szybko ustępuje. Jednak należy uważać z tym produktem i nie stosować go zbyt często - najlepiej 1-2 razy w tygodniu.
Nie zawiera konserwantów ani innych dodatków pochodzenia chemicznego.
Opakowanie jest duże i bardzo wydajne. Błoto w sypkiej postaci jest właściwie bezwonne, natomiast po połączeniu z wodą wyczuwalny jest zapach mokrego betonu - niezbyt przyjemny, ale też nie aż tak bardzo intensywny, więc do przeżycia. Może się zdarzyć, że w proszku znajdziemy drobinki kamieni czy inne tego typu drobiazgi. Trzeba zatem uważać podczas nakładania, żeby się nie zranić, chociaż czasem mogą one posłużyć jako peeling (z tym, że bardzo gruboziarnisty).
Po nałożeniu maseczki na twarz:

Miałyście już okazję zapoznać się z tym produktem? Jakie są Wasze opinie?



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja - Blanx White Shock

Kalendarz adwentowy Makeup Revolution - podsumowanie

Recenzja - Vichy Liftactiv Collagen Specialist