Recenzja - maseczki do twarzy Marion #BeautyWeek

Hej! Pewnie nie wszyscy z Was jeszcze wiedzą (no chyba, że śledzicie mnie na Instagramie, do czego zachęcam, bo tam będziecie ze mną zawsze na bieżąco), że od pewnego czasu mam bzika na punkcie maseczek do twarzy, czy też szerzej - ogólnie dokładnej pielęgnacji twarzy. Udało mi się w ostatnim czasie przeczytać znaną chyba wszystkim książkę "Sekrety urody Koreanek" Charlotte Cho i bardzo wzięłam sobie tematy tam poruszane do serca. Na temat tej książki i moich przemyśleń planuję oddzielny post, więc wypatrujcie go niebawem.

Ale przechodząc do rzeczy, co jakiś czas wybieram się do Biedronki, ponieważ wiem, że można tam znaleźć często bardzo fajne produkty, zarówno spożywcze, jak i kosmetyczne. Tak było i tym razem. Pewnego razu natrafiłam na zestaw maseczek do twarzy na cały tydzień - Beauty Week od Marion (można powiedzieć, że to właśnie od tych masek zaczęła się moja przygoda z pielęgnacją koreańską, czy też te właśnie maseczki zachęciły mnie do sięgnięcia po książkę i dalej już poszło).

W opakowaniu znajdziemy więc 7 maseczek na każdy dzień tygodnia i muszę przyznać, że była to świetna zabawa. Poniżej znajdziecie zdjęcia i opisy poszczególnych maseczek wchodzących w skład zestawu. Nie pamiętam już ile ten zestaw kosztował, ale myślę, że nie było to więcej jak 10 zł.
A zatem, gotowi?

Ja co prawdą zaczęłam od wtorku, ale pokażę Wam maseczki we właściwej kolejności, czyli od poniedziałku. Opakowania maseczek wyglądają bardzo ciekawie - są to tak jakby bilety lotnicze. Maseczki są zarówno tradycyjne do zmywania, jak i peel-off. 

1. Regenerujący Poniedziałek
Madagaskar - maseczka regenerująca, zawierająca koenzym Q10, olej z kiełków pszenicy oraz witamnę E.     
Niestety ta maseczka w zasadzie nic nie zrobiła, nie czułam po niej żadnej różnicy. Dodatkowo jej zapach trochę odstraszał. Dobrze, że od niej jednak nie zaczęłam, bo chyba bym się zniechęciła.


2. Młodzieńczy Wtorek
Japonia - maseczka ultra nawilżająca, w składzie znajdziemy japońskie algi wakame, różową glinkę i japoński kwiat wiśni. 
Buzia po tej maseczce była przyjemnie gładka, promienna i nawilżona. Do tego bardzo ładnie pachniała.


3.Energetyzująca Środa
Hiszpania - maseczka rozświetlająco-energetyzująca, zawiera ekstrakt z mango, pomarańczy i wyciąg z cytryny. Zapach bardzo przyjemny dla nosa. Była to maseczka typu peel off, buzia była po niej dokładnie oczyszczona i promienna.


4. Odżywczy Czwartek
Karaiby - maseczka ujędrniająco-wygładzająca z algami morskimi i kwasem hialuronowym. Ta maseczka nie okazała się jakąś specjalną rewelacją. Nie zauważyłam po niej żadnych efektów, jej właściwości nie objawiły się na mojej skórze a i zapach jakoś specjalnie mnie nie zauroczył.


5. Relaksujący Piątek
Hawaje - maseczka odprężająca z wodą kokosową, olejem kokosowym i ananasem. Chyba nie muszę Was przekonywać, że zapach tej maseczki był nieziemski ;) po prostu chciałoby się cały czas go czuć. Po jej zastosowaniu, cera była lekko napięta i przyjemna w dotyku.


6. Oczyszczająca Sobota
Norwegia - maseczka oczyszczająco-rozgrzewająca z panthenolem i glinką wulkaniczną. Faktycznie maseczka nieźle grzała, było to czuć już na palcach podczas jej aplikacji. Potem jeszcze przez chwilę się dało to odczuć na buzi, po czym uczucie ciepła minęło, by ponownie się pojawić przy jej zmywaniu. Czyli ciepło wydzielało się przy dotyku. Zawarte w maseczce drobinki świetnie peelingują skórę, więc po zabiegu była ona bardzo dobrze oczyszczona i wygładzona.


7. Upiększająca Niedziela
Korea - maseczka upiększająca z wyciągiem z aloesu i zieloną herbatą. Być może nie do końca maseczka upiększyła moją twarz ;) nie za bardzo wiem, jaki był jej cel pod tym względem, jednak moja buzia po jej zastosowaniu była ukojona, gładka i miękka w dotyku.


Podsumowanie
Nie wiem, czy te maseczki faktycznie jakość bardzo wpłynęły na poprawę stanu mojej cery, ale faktycznie była to przyjemna zabawa. Z 7 maseczek tylko dwie były średnie czy też w ogóle można by je pominąć. Pozostałe w mniejszym czy większym stopniu pozostawiły po sobie jakieś widoczne efekty. Muszę przyznać, że był to ciekawy eksperyment i bardzo fajny pomysł producenta na stworzenie takiego zestawu. Myślę, że jeszcze kiedyś się na niego skuszę albo może też wybiorę podobny zestaw innej firmy (widziałam, że Dermika też wypuściła coś podobnego). 



Co by nie mówić, tym maseczkom daję dużego plusa i zachęcam Was do wypróbowania. Czy też może miałyście już okazję je przetestować? Jak się u Was sprawdziły? Podzielcie się w komentarzach.  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja - Blanx White Shock

Kalendarz adwentowy Makeup Revolution - podsumowanie

Recenzja - Vichy Liftactiv Collagen Specialist