Posty

Recenzja - Wet Powder Cream Pact, Swiss Pure

Obraz
Hejka! Dziś recenzja pewnego dziwnego produktu, nad którą się zastanawiałam jakiś czas, czy w ogóle ją publikować. Dlaczego? Odpowiedź poznacie w dalszej cześć posta.  Jakieś 1,5-2 lata temu byłam mega zafascynowana azjatycką, a zwłaszcza koreańską pielęgnacją . Kupiłam kilka książek na ten temat, kosmetyków pielęgnacyjnych, nawet wdrożyłam koreańską pielęgnację do swojego codziennego rytuału pielęgnacyjnego. Gdy już się z tym tematem trochę oswoiłam a na stronie internetowej drogerii Kontigo akurat były fajne promocje na tego typu kosmetyki, z chęcią sięgnęłam po podkład / mokry puder koreańskiej marki Swiss Pure. Od jakiegoś czasu go używam i chciałam Wam go przedstawić, po czym okazało się, że w zasadzie w Polsce już się go... nie sprzedaje.  Z początku byłam zachwycona tym kosmetykiem. Jest to dokładnie Wet Powder Cream Pact, czyli mokry puder i podkład w jednym. Ma dosyć wysokie filtry UVA i UVB - SPF32/PA++.  Wg producenta:  🌷 Pojemność 18g  🌷 Daje efekt matowego makijażu . 

Miesięcznik, czyli podsumowanie lutego 2020

Obraz
Hejka! Jak Wam minął luty? Byliście raczej zarobieni czy może mieliście trochę czasu dla siebie? U mnie tak mniej więcej pół na pół, chociaż pewnie przewaga zarobienia mogła być zauważalna. Ale jako że luty już się zakończył to czas ten miesiąc trochę podsumować. Pod względem kosmetycznym trochę się u mnie działo. A co? Zaraz się dowiecie.  1. Testowanie nowych kosmetyków.  W lutym udało mi się dostać do akcji testowania kilku nowych kosmetyków, tzn. takich, których w znacznej większości jeszcze nie ma na polskim rynku. Tym razem testowałam  żel probiotyczny do mycia twarzy Naturativ, maskę enzymatyczną z dynią Benjamin Knight Fuchs R. Ph Truth Treatment Systems oraz Eko-sorbet piankę malinową do mycia twarzy i serum kojąco-nawilżające również o zapachu malinowym (niestety nie wiem jakiej to firmy, ale mam pewne podejrzenie, że może chodzić o Bielendę).  Kosmetyki te sprawdzały się całkiem nieźle. Nie mam im nic do zarzucenia. Jedynie maska enzymatyczna bardzo podrażniła moja twarz, kt

Recenzja - BioLove Lip Scrub

Obraz
Hejka! Stosujecie peeling do ust? Wiem, że łatwo zrobić takie coś samemu, w kuchni, ale pewnego razu robiąc zakupy w Kontigo skusiłam się na takiego maluszka. Mowa o cukrowym peelingu do ust o zapachu malinowym marki BioLove. Miałam też peeling do ciała o tym samym zapachu i był bardzo fajny, więc tego samego oczekiwałem od tego scrubu. I faktycznie sprawdza się znakomicie. Usuwa martwy naskórek, wszystkie odstające suche skórki, nawilża usta i wygładza je. A do tego tak przepięknie pachnie, aż chciałoby się go zjeść.  Skład : sacharoza (czyli cukier), masło shea, olej sojowy, olej kokosowy, olejek rycynowy, witamina E oraz kompozycje zapachowe. Pojemność to 15 ml i wystarcza to na bardzo długi czas, bo do zabiegu potrzebujemy niewielką ilość produktu. A cena to 15 zł. Znacie? Korzystacie z tego typu kosmetyków?

Recenzja - Oriflame OnColour Big Lash

Obraz
Hejka! Dawno nie było u mnie recenzji kolorówki. Dziś więc kilka słów o tuszu do rzęs OnColour Big Lash z Oriflame. Muszę przyznać, że bardzo dobrze mi się go używa, chociaż ma też kilka wad. Ale zacznijmy od początku.  Wg producenta:  1. Pogrubiajacy tusz nadający objętość 2. Szczoteczka z poziomym i pionowym włosiem  3. Formuła zawierająca prowitaminę B5 nawilża i odżywia  4. Tusz nie kruszy się i nie rozmazuje się 5. Zawartość - 8 ml  6. Cena katalogowa - 25 zł, ale często można go kupić za 14 zł.  A jak się sprawdził u mnie?  1. Cudownie rozczesuje rzęsy, oko wygląda bardzo ładnie (szczoteczka nieco podobna do tuszu Hean, tego z odżywką)  2. Głęboka czerń  3. Tusz w zasadzie utrzymuje się przez cały dzień, chociaż...  4. Lekko się kruszy i po całym dniu, często się zdarzało, że skórę pod oczami miałam całą w mikroskopijnych kropeczkach  5. Szczoteczka nabiera za dużo tuszu, przez co trudno jest te rzęsy czasem rozczesać tak, żeby nie było nóżek pająka. Im mniej tuszu w opakowaniu,

Miesięcznik, czyli podsumowanie miesiąca - styczeń 2020

Obraz
Hejka! Piszę tego posta po raz drugi, bo za pierwszym razem mi się nie zapisał, co mnie wkurzyło niesamowicie (co za złośliwości rzeczy martwych 😉). Ale wracając już do tematu...  Kiedyś na blogu pojawiały się posty z serii "Fotograficzne podsumowanie miesiąca". Postanowiłam powrócić do tego rodzaju postów, z tym, że zdjęcia nie będą tu grały pierwszych skrzypiec. Zamierzam na początku każdego miesiąca podzielić się z Wami różnymi nowinkami i sprawami (głównie związanymi z kosmetykami, bo taki jest profil tego bloga) z poprzedniego miesiąca. A więc dziś mam dla Was podsumowanie stycznia. Jeśli jesteście ciekawi jak to będzie wyglądało, to zapraszam do dalszej części postu.  Postanowienia noworoczne   Ludzie często o nich myślą z początkiem nowego roku. Ja już od dawna takich postanowień nie miałam, wiadomo, że często jest problem z ich realizacją. Jak będzie tym razem, zobaczymy. A co się znalazło na liście? 1. Nie kupować kosmetyków, które już mam i nie tworzyć kolejnych za

Recenzja - Pure Heals maska zwężającą pory

Obraz
Hejka! Dziś krótka recenzja jednego ze świetnych kosmetyków, do którego powróciłam po ostatnim zużyciu i zamierzam jeszcze nie raz kupić. Chodzi o maseczkę do twarzy Pure Heals .  Jest to maseczka oczyszczająca, zwężająca pory z pyłem wulkanicznym .  Kilka faktów i moje wrażenia: ❤️ Maseczka znajduje się w niewielkim płaskim opakowaniu o pojemności 10 ml. Ta ilość wystarczyła mi na dwie aplikacje, ale myślę, że i z trzecią też nie byłoby problemu.  ❤️ Świetnie oczyszcza skórę , po zmyciu buzia jest idealnie czysta, pory zmniejszone. Cera jest gładka i miękka , aż chce się jej dotykać.  ❤️ Nie powoduje podrażnień, aczkolwiek przy aplikacji delikatnie mnie piekła skóra. Było to jednak chwilowe odczucie.  ❤️ Maskę nakładamy na 10 min, po czym zmywamy. Ja podczas zmywania lubię jeszcze ją trochę wmasować w skórę, wtedy mam też taki dodatkowy delikatny peeling, więc skóra jest jeszcze lepiej oczyszczona.  ❤️ Cena - ok 15 zł.  Miałam też maskę z zieloną herbatą z tej serii, ale niestety mi s

Recenzja - Eveline krem ratunek Egyptian Miracle

Obraz
Hejka! Dziś o kosmetyku, który przekonał mnie do siebie dopiero za drugim razem (po dosyć długiej przerwie). Tym razem podzielę się z Wami opinią o kremie, który już jakiś czas temu narobił wielkiego szumu w świecie kosmetycznym i u wielu okazał się prawdziwym hitem, czyli kremie-ratunku dla skóry szczególnie przesuszonej Egyptian Miracle Eveline Cosmetics .  Na fali popularności skusiłam się na niego i ja. Jednak moje pierwsze wrażenie zraziło mnie do niego na długi czas. Czemu? Po pierwsze zapach - charakterystyczny dla kosmetyków z propolisem i woskiem pszczelim. Ale powiedzmy, że nie to było najgorsze. Po pierwszym użyciu na noc, kolejnego dnia wystąpił u mnie okropny świąd na dłoniach (najbardziej przesuszoną skórę mam właśnie na dłoniach i to tam ten krem zaaplikowałam). Do tej pory nie wiem, czy było to spowodowane tym kremem, czy może czymś innym, ale uraz pozostał. Ostatnio postanowiłam do niego wrócić. Używam go już od dłuższego czasu i moje ręce są mi za to bardzo wdzięczne.

Ulubieńcy pielęgnacyjni2020 r.

Obraz
Hejka! Rok 2020 już dobiegł końca i chyba nadszedł czas na drobne podsumowanie. To był dziwny rok i chyba nie był zbyt udany dla większości z nas. Mi się niestety trafiło kilka niemiłych niespodzianek - chorowałam, miałam drobny wypadek zakończony dosyć poważną kontuzją, która niestety trwa do dziś. Ale z drugiej strony były też miłe chwile - na majówkę udało mi się wyjechać w Bieszczady a latem urlop spędziłam we Włoszech. Jednak nie będę tu za bardzo roztrząsała takiej prywaty, a wezmę się za to, czemu ma służyć ten post. Chodzi tu o pokazanie Wam moich małych odkryć i ulubieńców pielęgnacyjnych ubiegłego roku. W zestawieniu tym wybrałam dla Was 5 kosmetyków, które naprawdę dobrze się u mnie sprawdziły i do których, jest duża szansa, że powrócę w niedalekiej przyszłości. Znajdziemy tu 3 kosmetyki do pielęgnacji twarzy i 2 do pielęgnacji włosów. Zaczynamy? Kolejność przypadkowa, wszystkie spisały się równie dobrze, więc to nie jest ranking. 1. BANDI - KREM Z KWASEM MIGDAŁOWYM I PHA Kr

Recenzja - Yves Rocher Intensywna kuracja przeciw wypadaniu włosów

Obraz
Hejka! Kontynuując nieco temat pielęgnacji włosów, postanowiłam podzielić się z Wami moją opinią na temat kosmetyku, którego używam od miesiąca. W tym czasie nie stosowałam innych tego typu produktów, wcierek, nie suplementowałam się, więc wszelkie efekty lub ich brak można przypisać działaniu jedynie tego kosmetyku.  Mowa o intensywnej kuracji przeciw wypadaniu włosów od Yves Rocher.  Czy zadziałała w moim przypadku, czy jestem zadowolona z efektów i czy ją Wam polecam? Zapraszam do poniższego tekstu. 1. Opis producenta Zabiegi pozwalające Ci walczyć z wypadaniem włosów nie muszą być ani męczące, ani długotrwałe. Nowa kuracja przeciw wypadaniu włosów od Yves Rocher sprawi, że na nowo będziesz mogła cieszyć się włosami pełnymi blasku i objętości – staną się widocznie zdrowsze, a skóra głowy odzyska dawną równowagę. Dzięki intensywnej kuracji przeciw wypadaniu włosów możesz zapomnieć o garściach wypadających kosmyków, które do tej pory uprzykrzały Ci każde rozczesywanie lub mycie. Zawar

Recenzja - Eveline Witaminowa kuracja rozświetlająca 2%

Obraz
Hejka! O kosmetykach z kwasami słyszy się już od dawna. Trochę się przed nimi wzbraniałam, trochę się ich obawiałam, ale pomyślałam, że może w końcu najwyższy czas ich wypróbować. Obecnie w mojej łazience mam kilka tego typu kosmetyków. Kilka też już zużyłam i muszę przyznać, że całkiem nieźle się u mnie sprawdzają.  Dlatego mam dziś dla Was krótką recenzję jednego takiego kosmetyku. Pod lupę wzięłam produkt, który właśnie powoli wykańczam, czyli serum do twarzy Eveline Cosmetics z 2% kwasem glikolowyn i witaminą C, czyli witaminowej kuracji rozświetlającej 2%. Robiłam do niego kilka podejść. W tym samym czasie używałam jeszcze dwóch produktów z tej serii, czyli toniku do twarzy i olejowego peelingu enzymatycznego. Pierwsze 2 podejścia niestety były niezbyt szczęśliwe, ponieważ skóra w okolicach żuchwy piekła i swędziała. Niestety nie wiedziałam, który z kosmetyków to powoduje, więc odstawiłam wszystkie. Za którymś podejściem udało mu się już używać toniku, który już dawno zużyłam, a z