Moja kolekcja perfum i zapachów

Hej! Postanowiłam dziś opisać swoją kolekcję zapachów - są to wody toaletowe i perfumowane. Trochę się tego nazbierało, ponieważ lubię sprawdzać nowe produkty, zwłaszcza perfumy i żele pod prysznic ;). Wiele z nich pochodzi od francuskiego producenta kosmetyków Yves Rocher. Muszę przyznać, że zapachy, jakie można u nich nabyć są w większości bardzo ładne i kobiece (przy tym niedrogie, często bowiem można załapać się na jakieś promocje). Może nie są zbyt trwałe, ale właściwie nie ma co narzekać, ponieważ czas, przez jaki się utrzymują, jest całkiem przyzwoity. Wiele lat temu (gdy byłam jeszcze biedną studentką ;) ) moim ulubionym zapachem była woda kolońska Fraîcheur Végétale Werbena - bardzo delikatny i subtelny zapach cytrusów. W chwili obecnej (nadal) moim ulubionym zapachem z YR jest So Elixir (możecie o nim przeczytać TUTAJ), jednak nie pogardzę też Tendre Jasmine oraz moim najnowszym odkryciem, czyli Flower Party (flakonik jest po prostu słodziutki, chociaż mam pewne skojarzenia z Markiem Jacobs'em).
Pewnego razu przy składaniu zamówienia wybrałam jako prezent wodę toaletową Monoi de Tahiti. Miałam poczuć zapach słońca, plaży i wakacji na skórze. Przywodzić miała na myśl "palmy kokosowe i biały piasek pod lazurowym niebem". Nie wiem, jak pachnie piasek na Lazurowym Wybrzeżu i chyba wolałabym tego nie doznawać. Ten zapach jakoś specjalnie nie przypadł mi do gustu. Nie jest brzydki, ale ma w sobie coś dziwnego, coś co zniechęca do używania go na codzień. Być może, faktycznie latem, wychodząc na plażę można się tym psiknąć ;).
Pozostałe zapachy, które są przyzwoite, ale nie zachwycają to: Un Matin au Jardin Bez (bardzo intensywny) oraz Naturelle (dosyć przyjemny, delikatny, świeży, wiosenny).
Jeśli natomiast chodzi o perfumy z wyższej półki, to nadal moim ulubionym zapachem pozostaje CK Euphoria. Właśnie nabyłam kolejny flakonik. Uwielbiam ;) Ten zapach jest bardzo zmysłowy, ale raczej kojarzy mi się z zimą, więc na nadchodzącą wiosnę pozostaje mi Giorgio Armani Acqua di Gioia (bardzo delikatny, kobiecy), a latem DKNY Be Delicious (dosyć intensywny, słodkawy, słoneczny).
 
Mam również wody toaletowe, których używam raczej sporadycznie, a w ostatnich miesiącach właściwie wcale ich nie używałam. Są ostatnią deską ratunku w sytuacji, gdy inne perfumy się kończą a nie za bardzo mam kiedy kupić nowe ;). Mówię tu o wodzie Playboy Play It Sexy oraz C-Thru Crystalline.
 
Staram się co jakiś czas używać innych perfum, aby dany zapach mi się nie znudził i żebym go czuła, ponieważ, jak wiadomo, im częściej i więcej czymś się psikamy, to zaczynamy się przyzwyczajać do tego zapachu i właściwie przestajemy już go czuć. Z miłą chęcią zatem do większości z nich wracam. 

A jakie są Wasze ulubione perfumy? Czy być może któreś z powyższych, czy raczej całkiem inne? A co sądzicie o tych zapachach?





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja - Blanx White Shock

Kalendarz adwentowy Makeup Revolution - podsumowanie

Recenzja - Vichy Liftactiv Collagen Specialist